piątek, 21 września 2018

Ogłoszonko!

Kochani czytelnicy blogu Filozofia Star Wars!

Z powodów niezależnych ode mnie (między innymi zdrowotnych) jestem zmuszony na czas nieokreślony zawiesić moją aktywność na blogu. Nie wiem czy będzie to tylko krótka przerwa trwająca miesiąc, dwa miesiące czy może rok... Nie wiem i nie jestem w stanie tego określić. Mam za sobą opublikowane około 90 postów, które pisałem od roku i pewnie kolejne tyle w planach. To była dobra przygoda... Jakiekolwiek oferty współpracy, propozycje tematów filozoficznych, recenzji, streszczeń, opinie można nadal dodawać w komentarzach - kto wie, może uda mi się kiedyś wrócić do blogowania. Na obecny rok szkolny 2018/2019 miałem przygotowane już prawie wszystkie tematy artykułów filozoficznych, a przynajmniej ich konspekty, szkice, więc tym bardziej z żalem odstawiam blogowanie, mając nadzieję kiedyś do niego wrócić... 

 Póki co, na czas nieokreślony blog zostaje zawieszony. Miłego starwarsowania! 

czwartek, 20 września 2018

,,Czy zmiana Strony Mocy jest...nawróceniem?" (F)


W dzisiejszym, filozoficznym artykule poruszę kontrowersyjną i skomplikowaną problematykę związaną ze zmianą Strony Mocy – jak to zjawisko możemy nazwać? Czy jest to – tak jak określiłem w tytule – nawrócenie?

Nawrócenie w naszej kulturze ma jednoznaczne konotacje religijne. Z greckiego ,,epistrefo” oznacza po prostu zawracać, 1)skierować się na miejsce, w którym się uprzednio było. Na gruncie wiary katolickiej zdecydowanie częściej mówi się o greckim metanoia (meta – przemiana/nous – umysłu). Wiara traktowana jako ciągłe nawracanie – ciągłe przemienianie swojego myślenia, postępowania w myśl zasady, że nie da się w jednej chwili stać się doskonale dobrym; że człowiek pracuje całe swoje życie nad wadami, słabościami; dokonuje się to we wnętrzu człowieka. Z tym procesem wiąże się pełna świadomość i pełna wolność. Na przykład nie da się we właściwym sensie nawracać jeśli działamy pod przymusem. Nawrócenie oznacza więc również 2)nakłonienie kogoś do zmiany wyznania lub 3)zmianę poglądów, religii. Z kolei inny bliskoznaczny termin – konwersja (convertere) – oznacza tylko zmianę wyznania. Ktoś stający się chrześcijaninem, a wcześniej był Żydem jest określany mianem konwertyty.

Z innych propozycji, które rozważymy są: zdrada, hipokryzja, zwycięstwo namiętności (tudzież przyrody), zaburzenie osobowości, apostazja. Z synonimów zmiany Strony Mocy udało mi się znaleźć zwroty takie jak: namówić, pozyskać, przekonać, nakłonić, przeciągnąć na swoją stronę, zwerbować…

Zdrada, hipokryzja wiążą się z pewnego rodzaju udawaniem, fałszywością, a na pewno wyróżniają się niespójnością zachowania. Zdrajca wyznaje jakiś kodeks wartości, zgadza się na jakieś zasady, od których odchodzi nagle; łamie je. Po części jest to skutek wolnego wyboru jakim dysponuje każda istota rozumna, jednak jeśli ktoś przyjmuje na siebie zobowiązania na określony czas, a następnie występuje przeciwko nim to prezentuje swoim zachowaniem nienormalność. Po części jest to skutek wolnego wyboru, ponieważ po części wpływ bardzo często ma sytuacja, środowisko, napięcie danej chwili (Anakin odcinający rękę Mace’a). W tym rozumieniu zdrada Strony Mocy oznaczałaby, że ktoś po zmianie jest w sytuacji nienormalnej, niewłaściwej. Ktoś, kto zdradza Sithów ukazuje, że jego wcześniejsze zachowanie było nacechowane fałszywością, właśnie hipokryzją lub że z przyczyn nieznanych, bardziej skomplikowanych niż wolny wybór decyduje się wyrzec przestrzeganego dotychczas kodeksu na rzecz życia w czymś, na co „na spokojnie” by się nie zdecydował. O ile nawrócenie ma konotacje religijne tak zdrada ma konotacje negatywne. A zmiana Strony Mocy wyłączając kryzysowe sytuacje może być również pozytywna.

Jako kolejny termin zaproponowałem ,,zwycięstwo namiętności”. Byłoby to stanowisko osób, które próbują wszystko sprowadzić do procesów czysto życiowych, fizycznych lub psychicznych, zwierzęcych, przyrodniczych. Czyli poglądy, które próbują między innymi miłość wytłumaczyć w granicach tylko i wyłącznie nauki, nie pozwalając na uznanie jakiegokolwiek pierwiastka wykraczającego poza tę sferę (pierwiastek transcendentalny). W tym sensie zmiana Strony Mocy byłaby czymś całkowicie normalnym, a przynajmniej zrozumiałym, ponieważ stałaby za tym przyroda, różnego rodzaju połączenia nerwowe, charakterystyczne dla danego osobnika zachowania itd. Nie byłoby tu miejsca na wolną wolę, na decyzję.

Czy zmiana Strony Mocy jest zaburzeniem osobowości? Myślę, że odepchniemy takie wyjaśnienie jeszcze szybciej niż poprzednie stanowisko. Za zaburzenie osobowości rozumiem ogół zaburzeń czynności psychicznych i zachowań, zwykle będący źródłem cierpienia. Były za pewne przypadki w całej historii Star Wars, kiedy Jedi stawał się Sithem przez zaburzenie własnej osobowości, problemy psychiczne, zaburzenie prawidłowego funkcjonowania zmysłów, percepcji, świadomości. Często zmiana Strony Mocy wiązała się z pokusą (Ciemna Strona wiele oferowała…), ale nie było to trwałe ani nawet tymczasowe zaburzenie osobowości, lecz coś z czym trzeba było się zmierzyć.

I na koniec jeszcze – apostazja – kolejny termin mający konotacje religijne… i dobrze. Bo apostazja oznacza porzucenie wiary religijnej, religii. W tym rozumieniu zmiana Strony Mocy nie wchodziłaby w grę. Do tego ,,worka” zaliczałyby się tylko te osoby, które zdecydowały się przestać używać Mocy, zrezygnowały czy to z Jedi, czy to z Sithów. Po prostu.

Zanim przejdę do zakończenia mała ciekawostka, która jeszcze bardziej skomplikuje nasze rozważania. Pewien Sith – Ajunta Pall (żyjący w siódmym tysiącleciu przed bitwą o Yavin) nawrócił się na Jasną Stronę i dzięki temu osiągnął zjednoczenie z Mocą, co ukróciło jego męki. Czyli nie tylko żywi mogą się w Star Wars „nawracać”!

Podsumowując – które określenie jest najbardziej adekwatne do zmiany Strony Mocy? Myślę, że pierwszy zaproponowany termin – nawrócenie rozumiane jako przemiana umysłu jest najlepszym rozwiązaniem. Ale nie w każdym wypadku. Gdy Anakin, Revan stali się Sithami to większość, o ile nie wszyscy Jedi powiedzieli, że zdradzili. Z kolei gdy Darth Vader oraz Darth Revan wrócili na Jasną Stronę ciśnie się na usta określenie – „nawrócenie”. Gdy Jedi staje się Sithem, każdy Jedi powie, że zdradził, jednak adekwatne jest tutaj również określenie, że się nawrócił, czyli zmienił myślenie i uznał, że doskonalej będzie się posługiwać Mocą jako Sith. Gdy były Jedi ponownie wraca na łono Jasnej Strony można użyć w jeszcze mocniejszym znaczeniu słowo nawrócenie jako powrót na miejsce, w którym uprzednio był. Podobnie ma się rzecz z Sithami. Jeśli Sith stał się Jedi to każdy Sith powie, że zdradził. Jednak ten Sith mógł uznać po prostu, że doskonalej będzie się posługiwać Mocą jako Jedi, więc się nawrócił = zmienił myślenie. Jeśli były Sith ponownie wróci na łono Ciemnej Strony to adekwatnie można powiedzieć, że się nawrócił = wrócił na miejsce, w którym był uprzednio. Punkt widzenia zależy od punktu siedzenia zwłaszcza, gdy mówimy o tak skomplikowanym procesie. Jedi, który staje się Sithem z jednej strony bierze pod uwagę nabytej znajomości, umiejętności, kodeks, któremu ślubował wierność, a z drugiej strony stoi na rozdrożu zmiany czegoś możliwie na lepsze. Określenie, że po prostu zmienił myślenie albo że po prostu zdradził spłyca cały proces. Na tę decyzję składa się bowiem wiele czynników. Roboczo można posługiwać się terminami – nawrócenie, zdrada. Można również wprowadzić innowacje typu: zmiana drogi do jedności z Mocą lub po prostu zmiana Strony Mocy. Przecież nic nie stoi na przeszkodzi byśmy używali tych zwrotów ;)

wtorek, 18 września 2018

Wtorkowy Cytat


Star Wars. Wojny Klonów: Dzika Przestrzeń – Karen Miller, tłum. B. Niedziński, Warszawa 2012r., Wydanie II, Wydawnictwo Amber, str. 317.

niedziela, 16 września 2018

,,Wojny Klonów: Żadnych Jeńców" - Karen Traviss (R) / (S)

Recenzja
,,Wojny Klonów zbierają krwawe żniwo. Zbuntowani Separatyści walczą zaciekle, by odebrać Republice władzę nad galaktyką. Lecz obie strony nie wiedzą o podstępnych knowaniach Wielkiego Kanclerza Palpatine’a… Kapitan Rex z Kompanii Potok zgadza się uwolnić Anakina Skywalkera od jego wszędobylskiej i ciekawskiej padawanki, zabierając ją na rutynowy lot próbny. Kiedy jednak wysłana na odległą planetę tajna agentka Republiki przepada bez wieści, treningowy lot zmienia się w niebezpieczną misję ratunkową…”

Cóż…książka nie zachwyca. Tak zacznę tę recenzję. Dostajemy dość nijaką powieść o walce z Separatystami, która kończy się jak zawsze… Wojny Klonów to seria wielu bitw, rozumiem to, ale wprawianie człowieka w monotonię poprzez serwowanie kolejnej – jak już wspominałem – nijakiej powieści to nie jest udana droga. Tak nie odda się rzeczywistości Wojen Klonów. Można natomiast spowodować, że czytelnik ominie książki takie jak ,,Gambit I” i „Gambit II”, które powinien według chronologii Star Wars jako następne przeczytać. Czy są jakieś zalety powieści Karen Traviss? Na pewno pojedyncze rozważania nt. Zakonu Jedi w odniesieniu do „Zakonu mistrza Altisa”, rozważania Ahsoki a propos związków Jedi. Autorka bardziej karmi nas zagadnieniami wcześniej nie poruszonymi niż konkretną, dobrą akcją, głębokimi zarysami psychologii postaci czy zwrotami akcji.. Tak jak pisałem w poprzedniej recenzji – w porównaniu z Komandosami Republiki/Imperium – książkami Traviss, w których życie klonów jest opisane w wybitnie dobry sposób na wszelkie możliwe opcje -  tak tutaj dostajemy coś płytkiego, co nie może wyjść na dobre…

Ocena: 4,5

Streszczenie

Sektor Dantus, Zewnętrzne Rubieże. Na nowy okręt szturmowy Republiki ,,Leveler” przybywa Rex z kompanią Potok i Ahsoką Tano, od której chciał odpocząć Anakin Skywalker. Natomiast na JanFathal, w stolicy Athar, Agentka Wywiadu Republiki Hallena Devis szuka pracy. Ahsoka zostaje zmuszona do ubrania kombinezonu – statkiem dowodzi kapitan Pellaeon. Na Coruscant, Anakin Skywalker ostrożnie przychodzi do swojej żony, Padme i zostaje u niej na kilka dni czerpiąc z każdej chwili radość. W sektorze Dantus trwają testy ,,Levelera”. Okazuje się, że statek ma wiele niedociągnięć i błędów w konstrukcji. Mechanicy starają się to wszystko naprawić. Na JanFathal agentka Devis spotyka się z przywódcami buntowników, którzy chcą obalenia władzy miejscowego Regenta. W czasie rozmowy wybucha powstanie. Hallena musi dołączyć do powstańców. Na Zewnętrznych Rubieżach mistrz Altis wraz ze swoimi uczniami (którzy władali Mocą, ale nie byli Jedi, bo mieli żony i mężów oraz kilku padawanów na raz) leciał z pomocą humanitarną. Na ,,Levelerze” wykryto flotę Separatystów, która zmierzała w ich stronę. Ahsoka rozmawia z klonami o Zakonie Jedi; przerywa ją Rex. Na JanFathal powstańcy zniszczyli ośrodki komunikacji. Jednak agentka Devis wciąż mogła rozmawiać – powstańcy się zorientowali, że jest szpiegiem, wzięli ją do niewoli. Przedtem Hallena zdążyła wysłać sygnał alarmowy. Odbiera go „Kanonier Wookie”. Statek porozumiewa się z ,,Levelerem” i wymienia się informacjami. Oba okręty łączą się korytarzem cumowniczym. Ahsoka spotyka się z mistrzem Altisem, Callistą i Geithem. Do Anakina odpoczywającego u Padme dzwoni Rex i powiadamia Jedi, że mogą mieć problemu z Separatystami podczas testów. Pellaeon podczas narady informuje, że Hallena jest jego bliską przyjaciółką. Grupa mistrza Altisa, Ahsoka i klony lądują na planecie. Przybywają do budynku, w którym była więziona agentka Devis. Przez podstęp Altis i klony zabijają prześladowców, a następnie razem z Halleną zaczęli uciekać do statku. Klony wciąż walczyły z droidami. Altis wraca na pole bitwy i pomaga im dotrzeć do statku. Zginął jeden z kompani Potok – Vere. W przestrzeni kosmicznej ,,Leveler” został zmuszony zostawić klony i skoczyć w nadprzestrzeń. Dotarł do innej części Zewnętrznych Rubieży. Tam okazał się, że ma kolejne niedociągnięcia związane m.in. z hipernapędem. Powrót na pole bitwy był niemożliwy. Z pomocą do Pellaeona zgłaszają się Jedi z „Kanoniera Wookie”. Są w stanie „skoczyć” w nadprzestrzeń kierując statkiem ręcznie. Kapitan się na to zgadza. Klony i Jedi powracają na JanFathal. Dołącza do nich Anakin Skywalker. Postanawiają zdobyć statek Separatystów – CR-20. Ponownie mistrz Altis wykorzystuje podstęp i dzięki temu zdobywa statek. Nad JanFathal wraca ,,Leveler”. Jedi i klony lecą na okręt Republiki, który sterowany przez Jedi niszczy prawie wszystkie statki wroga. Bitwa została zakończona, JanFathal ocalone. Hallena postanawia skończyć z Wywiadem Republiki i udać się na emeryturę w nieznane pozostawiając ukochanemu Pellaeonowi wiadomość o jej nowym miejscu zamieszkania. Mistrz Altis rozstaje się z Anakinem i Ahsoką, którzy wracają na Coruscant. 

Recenzja i streszczenie książki: Star Wars. Wojny Klonów: Żadnych Jeńców – Karen Traviss, tłum. B. Niedziński, Warszawa 2012r., Wydanie II, Wydawnictwo Amber. 

niedziela, 9 września 2018

,,Wojny Klonów: Dzika Przestrzeń" - Karen Miller (R) / (S)


Recenzja
„Trwają zaciekłe Wojny Klonów. Podczas gdy generałowie Jedi walczą z rebeliantami hrabiego Dooku, Kanclerz Palpatine realizuje swój mroczny plan… Obi-Wan Kenobi otrzymuje wiadomość o niebezpieczeństwie grożącym Jedi ze strony Sithów na tajemniczej planecie w Dzikiej Przestrzeni. Mimo odniesionych ran postanawia tam polecieć wraz ze swoim informatorem, senatorem Bailem Organą. Im bliżej są celu, tym potężniejszy jest wpływ Ciemnej Strony Mocy, która pozbawia sił Mistrza Jedi. Nie przeczuwają jednak, że idą prosto w pułapkę – i że ucieczka nie oznacza ocalenia.”

Powieść Karen Miller „Dzika Przestrzeń” to jedna z tych książek, które się ceni między innymi za to, że przerywają łańcuch ciągłych przygód Anakina i Obi-Wana. Chociaż lubię czytać o tej dwójce, to miłą odskocznią jest zobaczyć Anakina, który towarzyszy innemu mistrzowi Jedi, Obi-Wana z innymi ludźmi niż tylko Jedi. To mamy w „Dzikiej Przestrzeni”. Anakin leci na misję z Ahsoką, a Obi-Wan z Bailem Organą. Książka pomaga zrozumieć, dlaczego na ekranie filmowym Obi-Wan, Padme i Bail Organa trzymają się razem. Powieść dobrze się czyta – mimo że jest w okresie Wojen Klonów to przygoda omawianej dwójki jest miłą odskocznią. Nie jest to opis batalii w kosmosie, lecz przygody pełnej niebezpieczeństw; misji, której się w tym czasie z pewnością nikt nie spodziewał. Jednak książka nie przypadła mi do gustu. Dlaczego? Opis na niej i ogólnie cała akcja jest zbudowana trochę na zasadzie tytułów artykułów w internecie do klikania. Chodzi mi o hasła typu: „Znana aktorka znowu to zrobiła” – przeciętny Kowalski, a czasami ktoś nieprzeciętny pokroju mnie wchodzi w taki artykuł i dowiaduje się, że znana aktorka wyszła na spacer... Kliknięcie się zapisało? Tak. Wyświetlenia są? Są. No i wszyscy zadowoleni. Opis na książce, który ma zachęcić do sięgnięcia po nią był i jest dla mnie czymś takim. Wchodzisz w opisywany świat, problemy, a zakończenie, żeby nie zdradzać szczegółów jest co najmniej rozczarowujące.

Na wspomnienie zasługuje fakt, że książka poszerza naszą wiedzę o Obi-Wanie i została napisana…dla niego. Karen Miller zadedykowała „Dziką Przestrzeń” Ewanowi McGregorowi, aktorowi, który zagrał młodego Obi-Wana.

Ocena: 6

Streszczenie
Powieść rozpoczyna się w dniu gdy  bitwa na Geonosis dobiegła końca. Jednak na arenie wciąż stoją mistrzowie Yoda i Windu. Młodszy Jedi prowadzi rozmowę, jednak Yoda ma zbyt wiele rzeczy do przemyślenia i po krótkiej wymianie zdań udaje się na statek, którym leci na Coruscant. Spotyka się tam z kanclerzem, który jest nerwowy, a zarazem ciekawy informacji z Geonosis. Wiadomości nim wstrząsają. Bail Organa (senator), który do gabinetu kanclerza wszedł razem z mistrzem Jedi otrzymał misję stworzenia nowej komisji dotyczącej bezpieczeństwa, którą on sam będzie dowodził. Tymczasem w Sali Uzdrowień Świątyni Jedi Padme wciąż ranna wykłócała się z mistrzynią Vokaro Che, żeby ona ją wpuściła do Anakina. Sytuację ratuje blady, ranny i ledwo przytomny Obi-Wan, który odprawia panią senator. Chwilę później historia dotarła do Yody. Mistrz Jedi rozmawia z Kenobim – udziela mu kilku rad i każe udaćsię do Padme i rozwiązać jej relację z Anakinem. Obi-Wan zrobił to, o co go poprosił mistrz. Po dłuższej konwersacji Amidala zgadza się w duchu przysięgając, że nie opuści Anakina. Również z tej rozmowy Obi-Wan dowiedział się, że Shmi Skywalker nie żyje. Akcja książki przenosi się do czasu po bitwie na Christophsis. Anakin pasowany na Rycerza trenuje padawankę Ahsokę Tano. Po treningu stacza sparing z byłym mistrzem – Obi-Wanem. Zbiera się tłum, który chce obejrzeć walkę. Bitwa kończy się po długim czasie. Ahsoka dostaje zadanie przestudiowania swojego treningu. Kenobi przedstawia prośbę Dextera Radzie Jedi, a później leci do niego. Dex zdradził mu informację, że Grievous planuje atak na Bothawui. W drodze powrotnej na Coruscant wybuchają cztery bomby – jednak przy lecącym Jedi. Kenobi przeżył upadek – razem z Macem i Yodą decydują się wysłać Anakina z Togrutanką i grupą szturmową nad Bothawui. Tuż przed podróżą Skywalker ogląda „Zdecydowanego” – nowy statek Republiki. Z kolei Bail Organa otrzymuje zakodowaną i tajną wiadomość od „Przyjaciół Republiki”. Po namyśle udaje się do Padme i opowiada jej o tym, natomiast ona wzywa Obi-Wana i razem zastanawiają się, co zrobić z informacją dotyczącą wielkiego zagrożenia ze strony Sithów. Następnego dnia senator Organa i Jedi Kenobi lecą w stronę planety Zigoola. Po wyjściu z nadprzestrzeni na iluminatorze statku pojawiła się stacja kosmiczna. Bohaterowie postanowili wylądować na niej. W środku znaleźli wiele ciał; toczą nawet bitwę. Po wyeliminowaniu wrogów przez Kenobiego, Bail otrzymuje od Alinty dwa kryształy – jeden powoduje samozniszczenie stacji, a drugi posiada współrzędne Zigooli. Alinta umiera od ran, a stacja kosmiczna wybucha. Dwójka leci na Zigoolę. Podczas podejścia do lądowania Jedi przez nacisk ze strony Sithów skierował statek w ziemię i gdyby się nie otrząsnął tuż przed uderzeniem, mogliby nie żyć. Ciemna Strona przesłaniała Kenobiemu umysł, przypominała złe wspomnienia, dręczyła. Jednak dwójka wiedziała, że muszą dotrzeć do świątyni i ją zniszczyć. Rozpoczynają wędrówkę przez lasy i pola aż do wąwozy, za którym jest poszukiwana budowla. Podróż przerywana jest atakami furii Jedi. Tuż przed świątynią Obi-Wan miał tak silny atak, że Bail sam postanowił wejść do budynku i go zniszczyć. Było tam pełno kryształów i manuskryptów. Jednak w połowie „zwiedzania” sklepienie zaczęło się walić. W samą porę Kenobi wpadł do budynku, uratował Organę i wziął kryształ Sithów, dzięki któremu można wysyłać wiadomości. Bail musiał poparzyć skórę Jedi, aby ten dzięki bólowi mógł przebić się przez barierę Ciemnej Strony i poprosić Yodę o pomoc. Z pomocą ruszyła im Padme i grupa klonów. Szepty ustały, nie było ataków, świątynia została zniszczona. Padme stwierdziła (gdy zobaczyła dwójkę), że Bail i Obi-Wan wyglądali jak śmierć. Zabrała ich na Coruscant. Powieść kończy się gdy Palpatine widzi Baila żywego. Jest bardzo zdziwiony i zdenerwowany z tego powodu.

Recenzja i streszczenie książki: Star Wars. Wojny Klonów: Dzika Przestrzeń – Karen Miller, tłum. B. Niedziński, Warszawa 2012r., Wydanie II, Wydawnictwo Amber. 

czwartek, 6 września 2018

,,Motyw ,,homo viator" w Gwiezdnych Wojnach" (F)


Dzisiejszy temat zakrawa o pomoc maturalną i jest tematem bardziej polonistycznym niż filozoficznym! ;) Niemniej jednak zamierzam się go podjąć. Zapraszam do lektury!

Użycie w książce, filmie, dziele kultury rodzaju człowieka jakim jest ,,homo viator” to próba przedstawienia doli człowieka jako ciągłej wędrówki, podróży, tułaczki. Najczęściej ma ona jakiś ważny cel. Ten motyw znajdujemy m.in. w historii Odyseusza, który przez 10 lat po wojnie trojańskiej wracał do domu, do Itaki. Spotykały go różnego rodzaju wyzwania, smutki, nieszczęścia i próby, ale jeden cel – powrót do domu, do żony przyświecał mu podczas całej tułaczki. ,,Homo viator” jest również przedstawiony w „Boskiej komedii” Dantego Alighieri. Główny bohater wraz z różnymi towarzyszami (Wergiliusz, Beatrycze) przez cały czas trwania akcji wędruje – od piekła przez czyściec do nieba. A ze współczesnych…? Weźmy chociażby Tolkiena i jego ,,Władcę Pierścieni” lub ,,Hobbita”. Obie historie w gruncie rzeczy zaczynają się od rozpoczęcia podróży – podróży, która zawiera w sobie wiele sytuacji, które i nas dotykają w życiu codziennym nawet jeśli nie wędrujemy do Mordoru; podróży, którą przemierza każdy z nas.  Uważam, że również w Gwiezdnych Wojnach znajdziemy ten motyw – zwłaszcza gdy mamy do dyspozycji Zakon Jedi oraz Sithów, którzy poszukując doskonałej drogi do jedności z Mocą przede wszystkim wędrowali, przemierzali Galaktykę.

Jedi mieli na przestrzeni wieków różne doktryny, ale zasadą jest, że następnych Jedi szukali wędrując po Galaktyce. Podobnie czynili chcąc założyć kolejne, nowe Akademie. Przykładem może być tutaj Luke Skywalker, który usunął Jedi z Coruscant, ponieważ znalazł im lepsze miejsce. Sama historia Luke’a, który dążąc do przetrwania Zakonu musiał poszukiwać w Galaktyce pozostałości po Jedi, nowych użytkowników Mocy, wygnanie Luke’a na 10 lat po śmierci Dartha Caedusa idealnie wpisują się w omawiany przeze mnie motyw. Qui-Gon i Obi-Wan, a także mniej znany Jax Pavan (Jedi, który przeżył Czystkę Jedi i był członkiem ruchu Whiplash przeciwko dyktaturze Palpatine’a) również odzwierciedlają treści zawarte w literackim „homo viator”. Ciekawą propozycję fabuły przedstawia „Świt Jedi. W Nicość”. W tamtych czasach (ponad 25 tyś. lat przed Bitwą o Yavin) szkolenie na Jedi (Je’daii) polegało na Wielkiej Wędrówce, a sam padawan, uczeń był Wędrowcem (wspomnienia Lanoree Brock). Nie każdy kończył tą podróż. Pokonywanie dzikiego zwierza, zachowanie równowagi między Jasną i Ciemną Stroną, odwiedzanie różnych Akademii na planecie (każda kładła nacisk na inny aspekt Mocy, szkolenia)... Myślę, że gdyby Jedi pozostali w tej formule – Wielkiej Wędrówki – koczowniczego trybu życia, a nie bezpiecznego, stabilnego osiadania np. na Coruscant byliby bardziej otwarci na podszepty Mocy (taki styl życia preferował samozwańczy zakon, grupa mistrza Altisa – byłego Jedi, który zezwalał podopiecznym m.in. na posiadanie kilku padawanów jednocześnie, na posiadanie żon i rodzin; uważał, że to nienaturalne rezygnować z miłości). Osiadły tryb życia w dużym stopniu spowodował, że pierwotna misja Jedi, poczucie wyższego celu, bycie strażnikiem pokoju zostały zamazane. Jeśli chodzi o kastę polityków, choć jest to również kwestia powiązana z Jedi – Lot ,,Poza Galaktykę” jest znamiennym przykładem motywu ,,homo viator”. Misją dowodził Jedi Jorus C’baoth. Statek-ojczyznę stanowił centralny rdzeń wraz z sześcioma ogromnymi dreadnaughtami wokół niego. Celem był lot poza galaktykę, kolonizacja Nieznanych Regionów. W człowieku jest od najmłodszych lat chęć odkrywania, poznawania nowych rzeczy, co dało upust we wspominanej misji. Jej członkowie (ok. 50 000 istot) byli gotowi na długi lot, na życie podróżą, a mimo to zgodzili się wziąć w nim udział. Ostatecznie statek został zestrzelony, więc nie wypełnił założeń postawionych mu przez polityków oraz Jedi. Można o tym poczytać w książkach: „Poza Galaktykę” oraz „Rozbitkowie z Nirauan”.

Jeśli przyjrzymy się Sithom – zwłaszcza okresowi Zasady Dwóch – odnajdziemy to pierwotne dążenie, poszukiwanie, koczowniczy tryb życia, o którym mówiłem w odniesieniu do Jedi. Darth Bane nie poprzestał na zabiciu wszystkich członków Bractwa Ciemności, nie osiadł w jakiejś fortecy i się z niej nie ruszał – zaczął poszukiwać artefaktów Mocy, odwiedzał planety z grobowcami Sithów – miał swoją stałą siedzibę, owszem, ale kładł duży nacisk na wędrówkę, w przenośni na „nie-stanie w miejscu”. Po około tysiącu lat uległo to osłabieniu w pewnym stopniu – Plagueis i Sidious bardziej sterowali losami Galaktyki niż podbijali ją aktywnie, przez podróże, wędrówki; więcej rzeczy po prostu mieli pod ręką. Z kolei jeśli przyjrzymy się sylwetkom Vadera lub Maula (a nawet Exara Kuna) to znajdziemy w nich bardziej kogoś z Dartha Bane niż z Dartha Sidiousa pod tym względem. Jak głosi tytuł jednej z książek poświęconych Zabrakowi - ,,Łowca z Mroku”. Łowca ma to do siebie, że pokonuje dystanse w jakimś określonym celu, tuła się, wędruje. Motywu „homo viator” możemy się doszukać również w cechach charakterystycznych niektórych ras – Columi (era przedrepublikańska) gdy rozpoczęli podróże międzygwiezdne i dostrzegli zacofanie innych ras – zamknęli się w swoim świecie; Mandalorianie – lud wojowników, którym podróż, wojna, życie na nieznanym było chlebem powszednim; Kaleeshanie (rasa z której wywodził się Generał Grievous) byli rasą nomadów. Jak widać, na różnych płaszczyznach świata Gwiezdnych Wojen przewijają się motywy homo viator – jest on o tyle łatwiejszy i dostępniejszy do opisania, ponieważ mówimy o Galaktyce, o lotach między planetami, długich, kosmicznych wędrówkach, a nie tylko o jednej planecie – Ziemi, w której podróż odbywa się między miastami czy kontynentami. Duży procent mieszkańców Galaktyki Star Wars było „człowiekiem podróżującym” czy to w celach rekreacyjnych, odkrywczych czy w poczuciu spełniania misji, dążenia do jedności z Mocą.  

niedziela, 2 września 2018

,,Wojny Klonów" - Karen Traviss (R) / (S)


Recenzja
,,W galaktyce szaleją Wojny Klonów. Separatyści pod wodzą hrabiego Dooku nie ustają w krucjacie przeciwko Republice. Lecz armia kanclerza Palpatine’a złożona z żołnierzy klonów walecznie stawia im czoła. Anakin Skywalker walczy u boku swego Mistrza Obi-Wana Kenobiego. Na każdym kroku czyhają na nich niebezpieczeństwa, a wszystko komplikuje się jeszcze bardziej, gdy w życiu młodego Jedi pojawia się wyznaczona mu na padawankę wścibska czternastolatka. Nie czas jednak na kwestionowanie decyzji Rady, bo trójka Jedi otrzymuje rozkaz wypełnienia niebezpiecznej misji, od której zależą losy wojny…”

„Wojny Klonów” to adaptacja powieściowa filmu opowiadającego o losach Anakina, Ahsoki i Obi-Wana. Nie jest porywająca, ale potrafi umilić czas wolny. Jeśli chodzi o relację Skywalkera i młodej padawanki książka wychodzi na plus – poznajemy zachowania wspominanej dwójki w nietypowej dla nich sytuacji; wspólne walki, upomnienia, rozmowy, przygody. Od tej strony książka jest bardzo dobra i może się podobać. Jakby nie patrzeć – misja dotycząca Hutta, zwłaszcza młodego – na pewno jest arcytrudna i ciekawa. Jednak wątek oddziału klonów w zestawieniu z innymi pozycjami autorki (Potrójne Zero, Prawdziwe Barwy, Rozkaz 66) wychodzi nadzwyczaj słabo. Klony są bardzo podobne do robotów – nie wykazują zbyt dużej głębi psychologicznej, głębi postępowania; nienaturalnie spłycone są ich sylwetki. Tylko kapitan Rex wydaje się godzien zainteresowania czytelnika, jednak również w małej mierze. Intryga wprowadzona przez Hrabiego Dooku może być interesująca dla czytelnika, zwłaszcza, że jednym z atutów, które przypisałbym książce jest to, że każdy może po nią sięgnąć. Nie potrzeba znajomości wszystkich robotów, statków, sytuacji politycznej Star Wars. Poza ogólnymi wymienionymi przeze mnie zaletami „Wojny Klonów” nie posiadają nic innowacyjnego, co by przyciągnęło wielką publiczność. Można przeczytać książkę, obejrzeć film, ale nie wpłynie to gwałtownie na nasze postrzeganie Gwiezdnych Wojen. Od tak, dość prosta powieść.

Ocena: 5,5

Streszczenie
Jedi na pokładzie niszczyciela przygotowują się do lądowania na Teth. W hangarze Ahsoka zabawia żołnierzy opowieścią jak to uratowała swojego mistrza – Anakina – na Christophsis przed droidami LR-57. W międzyczasie przybył Skywalker. Mentor pozwolił uczennicy dokończyć opowieść. Na końcu Rex zapytał go, czy to prawda. Anakin potwierdził. Gdy klony rozeszły się do swoich obowiązków, rycerz lekko upomniał Ahsokę mówiąc, że Jedi powinni być skromni. Będąc w atmosferze Teth, w kanonierce LAAT Ahsoka wysłuchuje rad mistrza. Anakin ostrzega ją, że to nie będą ćwiczenia tylko prawdziwa walka. Togrutanka wszystko zrozumiała. Chwilę potem Jedi dostali raport, że klasztor jest zbyt silnie broniony, by wylądowała tam kanonierka. Anakin zarządził lądowanie na powierzchni i wspinaczkę. Gdy zapaliło się zielone światło sygnalizujące rozpoczęcie bitwy Ahsoka urządziła sobie zawody z mistrzem, kto pierwszy znajdzie się w klasztorze. Skywalker pomknął w górę na lianach, a Tano użyła do wspinaczki czołgu AT-TE. Mimo że Togrutanka została w tyle, cały czas zmierzała do celu odbijając wysłane ku niej strzały. Nagle nadleciały cztery droidy bojowe typu B1 na STAPach i rozpoczęły ostrzał czołgu Ahsoki. Maszyna zaczęła odrywać się od klifu, lecz tuż przed katastrofą przybył Skywalker i zniszczył STAPy. Tano kontynuowała wspinaczkę i gdy dotarła do klasztoru uratowała swojego mistrza otoczonego przez trzy droidy niszczyciele. Gdy roboty zostały zniszczone teren na zewnątrz klasztoru był oczyszczony. Razem z częścią oddziału weszli do środka budynku. Tam spotkali dozorcę klasztoru – droida protokolarnego. Robot podziękował za ratunek mówiąc, że cały czas był zakładnikiem droidów bojowych. W lochach znaleźli Rottę – syna Hutta Jabby. Ahsoka mówiąc, że jest słodki została wyznaczona do niesienia go. Chwilę potem atakują droidy. Anakin nakazuje wycofanie się do wnętrza klasztoru. Tam Jedi kazali Rexowi bronić budynku, a sami udali się szukać innego wyjścia (Rotta był chory; czas uciekał). Dzięki pomocy Artoo znaleźli tylną platformę lądowniczą. Niestety, nie było na niej żadnego pojazdu. Ahsokę atakuje Asajj Ventress. Togrutanka stoczyła z Mroczną Jedi krótki pojedynek, w którym nie radziła sobie zbyt dobrze. Od śmierci uratował ją Anakin. Na tajnej platformie lądowniczej znaleźli frachtowiec Rigger G9. Odlatują w kierunku floty Republiki. W przestrzeni kosmicznej trwała bitwa z fregatami Separatystów. Myśliwiec wroga niszczy hangar, w którym Jedi mieli wylądować – pozostaje im lecieć bezpośrednio na Tatooine. Na pokładzie statku Tano powiedziała mistrzowi, że boi się o Rottę, gdyż przybierał wszystkie odcienie zielonego prócz tego, co powinien mieć. Tano zaaplikowała mu lekarstwa, po których Rotta poczuł się lepiej. Gdy znaleźli się w przestrzeni Tatooine, zaatakowały ich dwa IG-100 MagnaGuardy w myśliwcach Pavax-38. Jako że tylne tarcze nie zostały jeszcze naprawione, a działka były zablokowane Jedi byli bezbronni. Anakinowi udało się zestrzelić tylko jeden wrogi myśliwiec, lecz w tym czasie drugi z droidów trafił statek Jedi. Skywalker nakazał Ahsoce by pilnowała Rotty. Po rozbiciu się na powierzchni Tatooine rozpoczęli wędrówkę do Jabby .Ahsoka zavrała Hutta i Artoo i udała się do pałacu, a Anakin miał zmylić wroga. W pewnej chwili z piasku wyskoczyły trzy MagnaGuardy. Padawanka była zmuszona dokończyć walkę sama. Dzięki swojemu sprytowi udało jej się pokonać roboty. W Pałacu Jabby zastała najemników gangstera z wymierzonymi blasterami w jej mistrza. Było to spowodowane okłamaniem Hutta, że Jedi pojmali i zabili jego syna. Togrutanka przekazała Rottę ojcu. Jabba wielce się ucieszył widząc potomka, lecz mimo to kazał zabić Jedi. Od śmierci Ahsokę i jej mistrza uratowała senator Padme Amidala, która nawiązała połączenie z Jabbą i poinformowała go, że za porwaniem syna stoją separatyści oraz wuj Jabby – Ziro Desilijic Tiure. Zbulwersowany Hutt obiecał odpłacić się krewniakowi za tę zdradę, a z Jedi osiągnął porozumienie pozwalające im na przemieszczanie się szlakami w Przestrzeni Huttów. Po zakończeniu misji na Tatooine mistrzowie Kenobi i Yoda przybyli aby zabrać Ahsokę i Anakina.

Recenzja i streszczenie książki: Star Wars. Wojny Klonów – Karen Traviss, tłum. A. Hikiert, Warszawa 2010r., Wydanie I, Wydawnictwo Amber.