wtorek, 26 czerwca 2018

Rozpiska na lipiec!

Wakacje czas zacząć! Witajcie u progu wspaniałego miesiąca jakim jest lipiec! Plaża, opalanie, odpoczynek, wyjazdy... Po intensywnym roku akademickim czas zwolnić tempa, dlatego w lipcu na moim blogu będzie skromnie, ale to nie oznacza, że nieciekawie... :) 

15 lipca - Recenzja i Streszczenie -  ,,Plaga" 

19 lipca - Filozoficzny Czwartek - ,,Męstwo i geniusz Tarkina vs. filozofia kodeksu i walki Mandalorian" (nie tyle filozoficzny artykuł, co bardziej psychologiczny, ale według mnie równie ciekawy. Może na dobre wyjdzie odpoczynek od tekstu stricte filozoficznego. Jeśli artykuł wypadnie dobrze, w sierpniu możecie czekać na kontynuacje tego tematu i zestawienie męskości Jedi na przykładzie Obi-Wana z męskością przemytników na przykładzie Hana Solo! :D Będzie się działo!)

29 lipca - Recenzja i Streszczenie - ,,Skok Millenium"


O czym będzie można poczytać w sierpniu dowiecie się już za miesiąc! Do zobaczenia w następnym poście! 

niedziela, 24 czerwca 2018

"Wojny Klonów: Spisek na Cestusie" - Steven Barnes (S)

Powieść rozpoczyna się od powrotu Obi-Wana i Anakina z misji na planecie Forscan Cztery. Kenobi po wyjściu ze statku udaje się do areny sportowej T'Chuk. Ogląda tam pokaz siły Zabójcy Jedi 13 (ZJ 13) na niszczycielu, a potem na żywym klonie. Zdenerwowany tym wszystkim drugi Jedi obecny na arenie, Kit Fisto staje do walki z ZJ 13. Podczas walki robot zaskoczył Kita, jednak ostatecznie ten sobie z nim poradził. Technik Lido Shan jest zadowolona z ćwiczeń. Po tej prezentacji Jedi udali się do kanclerza. Otrzymali od niego misję na Ord Cestus, która dotyczyła produkcji robotów ZJ 13. Tymczasem na Vandorze Trzy klony ze Specjalnych Oddziałów Zwiadowczych ćwiczyły lot kapsułą z lądowaniem w oceanie. Wielu z nich umierało z powodu ataku podwodnego stwora - selenomy. Na koniec ćwiczeń trzeba było wypłynąć z oceanu i przemaszerować do określonego celu. Wszystko to nadzorował Admirał Baraka. Po zadaniach większość miała czas wolny. A-98 "Nate" również udał się na spoczynek. (Podczas snu klony się nie ruszają, nie ,,wiercą") Kenobi i Fisto przez kilka godzin przeszukiwali informacje na temat planety, na którą się udają. Proszę prawnika o pomoc. Jest nim przyjaciel Kenobiego Doolb Snoil. Do grupy dołącza również piątka klonów: Nate, CT - X270 ,,Xutoo", CT-36/732 ,,Sirty", CT - 44/444 ,,Forry" oraz CT - 12/74 ,,Seefor". Podczas podróży Kit nauczył się sztuki walki biczem świetlnym. Na planecie Snoil i Kenobi oddzielili się od reszty grupy, która w okolicy gór Dashta osiedliła się (w jaskiniach, w których odparli atak pająków). Gdy Fisto uzgodnił z ich królową, że nie będą sobie wchodzić w drogę, klony zbudowały centrum dowodzenia, a nautolanin spotkał się z Sheeką Tull. Razem z Nate'm i Forry'm polecieli do górników mieszkających na Ord Cestus. Na peryferiach miasta Fizzik (Cestian, samiec) spotkał się z Trillot (przywódca gangu, Cestian). Natomiast w centrum miasta Kenobi i Snoil zostali powitani przez regentkę G'Mai Duris. Klony zaczęły namawiać i szkolić górników chętnych do powstania. Dołączył do nich również Pustynny Wiatr. Do Trillot przybyła Ventress, a Obi-Wan prywatnie spotyka się w budynku o nazwie ,,Pod rozciętą głową" z Duris. Następnego dnia prowadził negocjacje z Pięcioma Rodami Rządzącymi, podczas których Snoil odkrył pewną lukę w aktach. Quill, jeden z rządzących, chcąc zapobiec katastrofie, wezwał Duris na pojedynek. Regentka wygrała. Podczas lotu na spotkanie z Kenobim, Nemonus, czyli Kit Fisto, który poddawał się za wysłannika Dooku, porywa kilka osób z Pięciu Rodów. Obi-Wan ratuje ich i przepędza Nemonusa, który walczył biczem świetlnym dla zmylenia potencjalnych obserwatorów. U stóp gór Dashta Sheeka Tull zabiera do swojej wioski Nate'a i tam nadaje mu imię Jangotat, brat Jango. Poruszeni przedstawiciele Pięciu Rodów zaczęli podpisywać dokumenty. Podpisywanie przerywa przyjście Quilla, który ukazuje filmik, na którym widać fałszywe zabójstwo dwóch wojowników i walkę z Nemonusem. Przez to Kenobi i Snoil zostają wyrzuceni z planety. Obi-Wan podczas lotu opuszcza statek i zostaje na Cestusie. Robi to również Snoil popędzany przez pilota - Xutoo. Tuż po starcie kapsuły prawnika statek wybucha zaatakowany przez Ventess. Klony szybko odnalazły Doolba. Grupa górników i klonów zniszczyła elektrownie, fabryki i rafinerie. Ventress przedstawia ofertę Separatystów Pięciu Rodom. Na tymczasową bazę klonów atak przypuszczają Zabójcy Jedi. Thak Val Zsing widział to, ale nie zaalarmował innych, schował się. Podczas walki zginął Snoil, a Nate własnym ciałem zasłonił Sheekę. Dziewczyna zabrała wybawcę do swojej wioski. ZJ zostały zniszczone przez pająki. Ciężko ranny Nate przez kilka dni był leczony przez pobratymców Sheeki. Gdy był już zdrowy, zabrała go do jaskini węgorzy Dashta. Tam Jangotat odkrył swoje uczucia i porozmawiał o tym z Sheeką. W końcu wrócił do obozu. Na pożegnanie Nate pocałował Sheekę. Zdenerwowany niepowodzeniem misji kanclerz wysyła nad Cestus superniszczyciel. Oboje Jedi wpadli w zasadzkę Ventress. Po wygranej walce z nią dowiedzieli się, że Admirał Baraka dotarł już na orbitę. W obozie Jangotat pokonał Forry'ego i złamał rozkaz, pogwałcił wpajane mu zasady kodeksu postępowania klonów. Wziął Thak Val Zsinga i udał się do bunkru Pięciu Rodów. Tam Zsing wybuchł walcząc z jednym z ZJ. Nate zmienił koordynaty ataku Baraki na bunkier i nakazał ostrzał. Przez to zginął i wziął ,,na drugą stronę" Pięć Rodów. Po powrocie do bazy Kenobi i Fisto odczytali ostatnią informację od Jangotata. Nate ocalił miliony istot. Wszystko pomyślnie się skończyło, produkcja ZJ została wstrzymana. Podczas pogrzebu klona Sheeka odbyła rozmowę z Obi-Wanem. Jedi okrył jej ciążę. Po pogrzebie Nate'a Jedi polecieli na Coruscant, a Tull samotnie wspominała ukochanego Jangotata. Powieść kończy się zabiciem Trillot przez Ventress. 

Streszczenie książki: Star Wars. Wojny Klonów: Spisek na Cestusie – Steven Barnes, tłum. A. Jagiełowicz, Warszawa 2004r., Wydanie I, Wydawnictwo Amber.   

czwartek, 21 czerwca 2018

"Kontrowersje Mocy - co z filozoficznego punktu widzenia jest możliwe?" - (F)

Dzisiaj bardzo ciekawy temat - zagadnienia, nad którymi większość z nas chociaż pobieżnie kiedyś się zastanawiała - jak mógł się urodzić bez ojca Anakin Skywalker? Czy jest możliwa nieśmiertelność? A także - alchemia ciała oraz transfer esencji życiowej. O tym poczytacie dzisiaj podczas Filozoficznego Czwartku. Zaczynamy! 

Dzieci poczęte przez Moc (Anakin)

Kontekst sytuacji każdy z nas zna, ale dla przypomnienia przytoczę go. Gdy Qui-Gon odkrył midichloriany u Anakina, chłopca z Tatooine spytał jego matkę - Shmi, o ojca chłopca. Shmi odpowiada, że Anakin nie miał ojca, że sama go urodziła, wychowała. Jedi wysuwa twierdzenie, że Anakin jest Wybrańcem, że zrodziła go Moc. Jak to musiało przebiegać i czy jest filozoficznie możliwie poczęcie bez posiadania ojca? Mamy trzy drogi:

1) Najmniej prawdopodobna (według mnie) teoria "spiskowa", w myśl której Darth Plagueis - mistrz Dartha Sidiousa - badając midichloriany, eksperymentując z nimi spowodował, że w innym miejscu w Galaktyce narodził się Anakin. To rozwiązanie przypominałoby w pewien sposób prawo karmy. Plagueis eksperymentował w jednym miejscu, co spowodowało narodzenie Anakina "z Mocy", upust midichlorianów w innym miejscu. Jest to teza poparta domysłami, spekulacjami, słabymi argumentami. Według mnie odpada.

2) Anakin narodził się z Woli Mocy dzięki midichlorianom według prawa - ta propozycja twierdziłaby, że Moc jako bezosobowa siła podlega pewnym prawom działania w galaktyce (np. dążenia do równowagi w Mocy istot, które są na Moc wrażliwe), więc Moc musiała powołać do życia w tym momencie Anakina. Problem z tym rozwiązaniem jest następujący - mamy tylko jeden przykład dziecka narodzonego z Mocy (przynajmniej tyle ja znam). Nie jest to prawo, które obowiązuje w Galaktyce, tylko wyjątek, więc drugie rozwiązanie również odpada. 

3) Anakin narodził się z Woli Mocy dzięki midichlorianom według ,,chcenia" Mocy - Moc jako bezosobowa siła, ale jednocześnie doskonała Wola, doskonały Rozum potrafi przewidzieć, rozeznać sytuację, w której potrzebny jest Wybraniec, ktoś, kto zaprowadzi równowagę w Mocy, ponieważ do istoty Mocy należy własnie ta równowaga. Moc ,,widzi" i ,,chce" powołać Dziecko Mocy do życia, więc, z racji bycia doskonałą Wolą przekuwa chcenie w konkretny czyn; ma władzę nad materią, więc ją uformowuje. Podobnie na gruncie chrześcijaństwa C.S. Lewis (autor Opowieści z Narnii) broni Wcielenia Chrystusa, mówiąc, że Bóg nie łamie praw tylko wprowadza w łono dziewicy doskonałe dziecko i wtedy prawa świata już działają - ciąża trwa 9 miesięcy, rodzi się dziecko itd. Tutaj miałoby być podobnie - chcenie powoduje, że pojawia się zarodek i rozwija się już dalej według ,,zwykłych" praw przyrody. Nie chcę przez ten przykład pokazać, że Anakin to jakiś Mesjasz, absolutnie nie. Chodzi mi o analogię, że chcenie bytu doskonałego czy doskonałej Woli przeradza się w konkrety w świecie rzeczywistym. Ogólnie w świecie istnieje prawo, które mówi, że nie może powstać coś z niczego, a także, że powiedzmy X nie może być wyjaśnieniem przyczyny X, czyli siebie. Nie można powiedzieć, że X powstał z powodu istnienia X, bo to błędne koło. Natomiast twierdzenie, że doskonała Wola chciała Dziecka Mocy, więc to się stało, omija te problemy i jest możliwe powstanie czegoś (w tym przypadku Anakina) z niczego (to znaczy: bez udziału ojca). Niesie to kolejne dwa problemy natury filozoficznej - etyczne. Życie Anakina podlegało determinizmowi. Jeśli przyznamy, że ,,widzimisię" Woli Mocy zdecydowało się go narodzić, to nie urodził się z powodu chcenia matki i ojca tylko, żeby na przykład zaprowadzić równowagę w Mocy. Jednak o ile samo przyjście na świat Anakina i jego misja Wybrańca były przez Moc zaplanowane, to tego samego nie można już powiedzieć na temat lądowania statku Królowej Naboo na Tatooine i zabranie Anakina na Coruscant. Nawet doskonała Wola nie może przewidzieć przyszłości w taki sposób, by wiedzieć coś, co się dopiero stanie, ponieważ jest to logicznie niemożliwe, a także to, co się dopiero stanie nie istnieje jako fakt, który Wola Mocy może poznać. (Uff... zawiła ta pierwsza część artykułu...) Z determinizmem częściowym można się zgodzić, ale automatycznie generuje to problem instrumentalizacji osoby, życia - Anakina. Cel uświęca środki w skrócie. Anakin pojawia się, by spełnić konkretny cel (choć sam o tym nie wie), ponieważ nieprawdopodobne wydaje się, by Moc bez powodu chciała stworzyć Dziecko Mocy. Od tak, dla zabawy. Ponadto, Moc niejako wiedziała, że stawia Anakina w rodzinie czy bardziej - u boku kobiety/niewolnik. Nawet jeśli Shmi była dobrą osobą, a raczej była, to nie była w stanie zapewnić Anakinowi pełni warunków rozwojowych, więc u podstaw narodzenia się Dziecka Mocy u tej kobiety było cierpienie chłopca, ale jednocześnie pewne wyzwolenie i nadanie sensu życiu matki. Czemu Moc nie zdecydowała się na jakąś spokojną alderaańską rodzinę dla Anakina? Za pewne trzeba to wytłumaczyć tajemnicą i niezgłębionymi tajnikami Mocy... Anakin jest instrumentem, którym po prostu Moc się posługuje. Wszystkie te terminy są dość nieprecyzyjne, ponieważ Moc jest bezosobowa, a muszę się wypowiadać w jej imieniu jak w imieniu osoby, która może coś robić, działać, być podmiotem. Co do całości tych rozważań raczej wszyscy podchodziliby sceptycznie w Galaktyce - dziecko zrodzone z Mocy? ,,Pewnie Shmi nie była świadoma mężczyzny" - tak by argumentowano. Sceptycyzm nie przeszkadza jednak w stwierdzeniu, że biorąc pod uwagę istnienie Mocy w Galaktyce jest możliwe na gruncie filozofii narodzenie się kogoś takiego jak Anakin. 

Alchemia ciała (Lanoree Brock)

O tym zagadnieniu większość nie ma pojęcia. Ta zdolność zostaje opisana w książce "Świt Jedi. W nicość", której akcja toczy się ponad 25 tyś. lat przed Nową Nadzieją. Je'daii używali Ashli i Boganu w swoim życiu - zachowywali równowagę między Jasną i Ciemną Stroną Mocy. Głowna bohaterka Lanoree Brock jest ranna - ma w brzuchu dziurę wielkości ludzkiej pięści. Alchemia ciała, którą ona ma opanowane, polega na tym, że dzięki Mocy i fragmencie swojego organizmu - DNA, krwi, buduje się ,,z niczego" ciało, które nie ma osobowości, umysłu, duszy, ale żyje. Gdy powstaje cały organizm krew krąży po ciele itd., ale jest to ,,tylko" żywe ciało, nie osoba. ,,To wielka, niebezpieczna siła i wymaga absolutnej równowagi" - poucza Lanoree jej Mistrzyni. Dzięki stworzeniu tego ciała Lanoree może "zakleić" (korzystając w dalszym ciągu z Mocy) swoją ranę/dziurę. Filozoficznie jest to możliwe, ponieważ Lanoree cały czas pozostała sobą. Gdyby przeszczepiła całe ciało poza głową, wtedy można by się dłużej zastanawiać, czy Lanoree to cały czas ta sama Lanoree, czy to raczej osoba, której ciało w większości przyjęła Lanoree. Głównym problemem filozoficznym jest zagadnienie etycznej dopuszczalności transplantacji. O ile nie ma żadnego kłopotu z oddaniem krwi, to samo stworzenie żyjącego osobnika homo sapiens i przeszczep na przykład oka może być już moralnie napiętnowany przez bioetyków. Wiąże się to w naszym świecie z: prawnym sformułowaniem dostępności narządów, utylitarystycznym (użytecznym, użytecznościowym) podejściem do ciała, komercjalizacją ludzkiego ciała, rywalizacją o narządy, neokanibalizmem, rozumieniem zadania medycyny. Rzuca się w oczy, że prawie żaden z wymienionych problemów etycznych transplantacji nie dotyczy naszego starwarsowego przykładu, gdzie Lanoree z niczego stworzyła ciało, z którego skorzystała, by siebie uleczyć. To natomiast wiąże się z poprzednią częścią - skoro jest coś takiego jak Moc, która dzięki chceniu może uformować dowolny fragment materii, to jest możliwa alchemia ciała.

Rytuał transferu esencji (Darth Bane)

Zdolność, zjawisko, które może więcej z nas kojarzy niż alchemię ciała. Dotyczy to końcowych stron trzeciej części trylogii losów Dartha Bane'a, na których tytułowy bohater toczy ostateczną walkę ze swoją uczennicą - Darth Zannah. Gdy nic mu już nie zostaje to używa rytuału transferu esencji życiowej, czyli dosłownie przelania swojej osobowości w ciało swojej uczennicy. Gdy zaczyna rytuał jego ciało zostaje spopielone, a on sam ma świadomość/porusza się jako duch/Bane próbując przelać esencję w ciało Zannah. Trzy problemy zdołałem wydobyć z tej ,,kontrowersji Mocy": gdzie był Bane, gdy jego ciało zostało spalone, a on jednak ,,istniał", ,,żył". W naszym świecie ontologicznie taki przypadek byłby niemożliwy. Jedność osobową zapewnia wiele czynników i nie jest możliwe, by ktoś był sobą, przez chwilę, żeby w czasowym świecie go nie było, a potem znowu był. Osoba w śpiączce istnieje w świecie, nie znika z niego dzięki ciału. W Galaktyce Star Wars rytuał transferu esencji byłby możliwy z powodu - po raz kolejny - Mocy. Moc byłaby tym "bankiem", "przechowalnią", w której Bane się znalazł po usunięciu swojego ciała i próbie wtargnięcia do ciała Zannah. Drugi kłopot, który tylko napomknę, żeby nie wzbudzać kontrowersyjnej dyskusji, to raczej do zastanowienia się - Bane pojawiłby się jako mężczyzna w ciele kobiety. Trzeci problem stricte filozoficzny, a nie gwiezdnowojenny - konstrukt myślowy Hilarego Putnama, amerykańskiego filozofa. Mówił on, że może nie jest tak jak wszyscy uważają - może jesteśmy mózgami w naczyniach i widzimy jedynie iluzję rzeczywistości, rzeczywistość jako taka, drzewa, morza, góry nie istnieje. Łączy się to ponownie z problemem identyczności, jedności tożsamości człowieka na przestrzeni życia. Co miałoby stanowić o tym, że Bane to Bane, skoro nie ma ciała, a istnieje tylko w Mocy? Albo że przelał osobowość, coś, czego naukowo nie sposób udowodnić do ciała innej osoby. 

Nieśmiertelność

Imperator Vitiate, Darth Plagueis, Yoda. Niektórzy z nich, ale też w niewymienionych byli istotami długowiecznymi, inni szukali sposobu na nieśmiertelność. Inni byliby nieśmiertelni gdyby nie wrogowie, którzy zdążyli ich zabić... Czy nieśmiertelność jest filozoficznie możliwa? Przyznam się, że to czwarte, ostatnie zagadnienie jakie dzisiaj podejmę jest tylko prologiem, początkiem, wprowadzeniem do rozważań na ten temat. O nieśmiertelności pisał Josef Pieper i myślę, że warto temu poświęcić osobny artykuł. Może pojawi się w lipcu...? Zobaczymy. Dzisiaj parę refleksji na rozbudzenie apetytu. Nieśmiertelność ma co najmniej dwojakie znaczenie. Pierwsze - nieśmiertelność jako niepodleganie śmierci z powodu starości, czyli ciągłe życie. Drugie - niepodleganie w ogóle śmierci, nawet jak się odetnie danej, nieśmiertelnej osobie głowę to powinna ona dalej żyć. Istnieje też wieczność - ciągłe życie tu i teraz, nieskończoność można powiedzieć. A także bezczasowość  jako niepodleganie czasowi, czemuś przemijalnemu. Imperator Vitiate nieśmiertelny w sensie ciągle żyjący, nie podlegający starości miał filozoficzne prawo istnieć. Jest możliwe, żeby byt przygodny, czyli taki, który istnieje, ale może też nie istnieć, że taki byt istnieje zawsze. Od kiedy powstał czas i przestrzeń byt przygodny z powodu warunków jakie sobie stworzył istnieje zawsze, mimo że nie jest bytem koniecznym, który musi istnieć na mocy konieczności wpisanej w jego istotę. To na razie tyle...  Co Wy na to? Komentarze! ;)   

niedziela, 17 czerwca 2018

,,Wojny Klonów: Spisek na Cestusie" - Steven Barnes (R)

,,Cestus, dawny świat bursztynowych piasków, miedzianych wzgórz i lazurowych jezior, staje się areną groźnego konfliktu. Jego przyczyną jest produkcja śmiercionośnych robotów, którą Republika wstrzymała po Wojnie Klonów. Separatyści nie zamierzają jednak rezygnować z lukratywnego interesu. Żeby zapobiec międzygalaktycznej katastrofie, Obi - Wan Kenobi podejmuje trudną misję. Nie wie, że kryje się za nią przerażający spisek..."

Na pierwszy rzut oka książka wydaje się być podobna do każdej innej historii czasów Wojen Klonów. Dziwny świat -> wielki problem -> Obi-Wan/Anakin leci na misję... Jednak to pozory. Pierwszym atutem i różnicą z przedstawionym przed chwilą schematem jest fakt, że głównymi bohaterami powieści są: Obi-Wan, Jedi Kit Fisto oraz klony ze Specjalnego Oddziału Zwiadowczego. Jest to bardzo odświeżające - zamiast Kenobiego i Skywalkera czytamy o współpracy dwóch "dorosłych", w pełni wyszkolonych Jedi. Inaczej Obi-Wan zachowuje się przy uczniu, a inaczej, gdy towarzyszy mu inny Jedi. Fisto jako Nautolanin ma swój specyficzny sposób bycia, co również jest niewątpliwą ciekawostką towarzyszącą lekturze. Drugą zaletą związaną z głównymi bohaterami są klony. O klonach kilka książek w uniwersum Star Wars jest. Znamy klony Kala Skiraty, historie Kapitana Rexa... Każda powieść poszerza naszą wiedzę o nich. Tutaj możemy się zmierzyć z bardzo ,,życiowymi", ,,ludzkimi" problemami. A-98, czyli ,,Nate" i jego przemyślenia, złamanie rozkazów pozwalają spojrzeć na żołnierzy-klonów od wewnątrz - nie od strony białej zbroi, nieczułego automatu do zabijania, lecz na człowieka z krwi i kości. Jego historia jest wzruszająca. Książka koniecznie do przeczytania nawet i przede wszystkim dla osób nie mających związku z niczym gwiezdnowojennym. To jest po prostu dobra historia. 

Ponadto, do plusów należy zaliczyć dynamikę akcji. "Spisek na Cestusie" czyta się dobrze. Główną wadą jest wprowadzenie zbyt wielu postaci, z którymi czytelnik nie jest w stanie się podczas pierwszej lektury oswoić na łamach ,,tylko" 373 stron. Przeskakiwanie z jednego bohatera na drugiego poskutkowało liczbą 82 rozdziałów w książce, co dla mnie było nieco męczące.

Ocena: 7

Recenzja książki: Star Wars. Wojny Klonów: Spisek na Cestusie – Steven Barnes, tłum. A. Jagiełowicz, Warszawa 2004r., Wydanie I, Wydawnictwo Amber.   

czwartek, 14 czerwca 2018

niedziela, 10 czerwca 2018

"Darth Maul. Łowca z mroku" - Michael Reaves (S)

Hath Monchar, jeden z najbliższych współpracowników wicekróla Nute'a Gunraya zaginął. Najbardziej prawdopodobnym wyjaśnieniem była ucieczka. Co gorsza, dostojnik ukradł ze sobą skopiowane dane mającej nastąpić w najbliższych tygodniach inwazji na planetę Naboo. Najprawdopodobniej Monchar udał się na Coruscant, by tam sprzedać informacje o blokadzie Zakonowi Jedi lub komukolwiek innemu, kto zapłaci lepiej. Sidious natychmiast po zakończeniu likwidacji Czarnego Słońca rozkazał Maulowi udać się do stolicy i odzyskać dane o inwazji, zabijając przy okazji Neimoidianina, jak i każdego innego, komu wyjawiłby swoje informacje. Gunray w tajemnicy przed Sidiousem wynajął zaufaną łowczynię nagród, Mahwi Lihnn z zadaniem sprowadzenia z powrotem Monchara. Po przybyciu na Coruscant Maul ukrył statek w zaniedbanej dzielnicy. Po włamaniu się do systemu ochronnego policji i sieci kamer odnalazł Monchara pod przybranym nazwiskiem. Ustalił też, że przychodzi do jednej z knajp Karmazynowego Korytarzu będącym jedną z najbardziej niebezpiecznych rejonów na planecie. Maul udał się w tamtym kierunku. Okazało się, że Monchar ubił interes z tutejszym handlarzem informacji, Lornem Pavanem i towarzyszącym mu robotem I-5. W tej sytuacji Maul musiał wyeliminować także ich. Jednak najpierw poszedł śladem Monchara do podupadłego bloku. Zabił go i czterech ochroniarzy. Kiedy już zabrał holokron, został zaatakowany przez Mahwi, która spróbowała zabić Maula za pomocą wyrzutni rakiet. W wyniku eksplozji łowczyni zginęła, jednak Sith zdołał odskoczyć w bok, tracąc na krótko przytomność. Pavan zabrał holokron. Maul zameldował o tym Palpatine'owi, który go skarcił i nakazał odnaleźć i zabić Pavana. Lorn ubił interes z przedstawicielem Czarnego Słońca - Huttem Yantha. Maul zabija kolejne osoby i rusza w pościg za Pavanem i I-5. Zostaje powstrzymany przez Mistrza Anoon Bondarę i jego padawankę Darshę Assant. Maul przywołał swój skutek i zaczął gonić czwórkę uciekinierów. Anoon podczas walki przebił mieczem świetlnym silnik skutera Maula. Wybuch okazał się zabójczy dla Jedi, jednak Maul zdołał go przeżyć. W podziemnych tunelach zostaje zaatakowany przez podludzi zwanych Chtonami. Ponownie udaje mu się pokonać przeciwnika i kontynuować pościg. Napotyka taozina - uznawanego za dawno wymarłego potwora, prawie niewidzialnego w Mocy. Zabija bestię, ale Pavan znika z jego pola widzenia. Odnajduje ich na wyższych poziomach. Darsha stoczyła z nim walkę na miecze. Według Sitha, walczyła dużo lepiej od swojego mistrza, lecz i ją mógł łatwo pokonać. Poświęciła życie wysadzając butle z gazem. Maul uskoczył, ratując swoje życie. Nie wyczuwał oznak życia u Pavana, więc uznał, że misja zakończona. Lorn jednak na krótko zwolnił swoje oznaki życiowe, zamrażając organizm w komorze węglowej. Za uczniem Sidious'a podążał Pavan. Mógł oddać tylko jeden strzał ogłuszający. Trafia, lecz Sith bardzo szybko się wybudza i odcina rękę Lorna. Ten zatrzasnął mu drzwi i z holokronem w pozostałej ręce uciekał. Dostał się na huczne spotkanie członków senatu i oddał holokron spotkanemu tam senatorowi Palpatine'owi.... Po tej kompromitacji, Maul dostał od swojego mistrza informacje, gdzie ukrywa się Pavan. Tam Sith zabija szybkim cięciem miecza świetlnego wytrwałego przeciwnika.

Streszczenie książki: Star Wars. Darth Maul. Łowca z mroku – Michael Reaves, tłum. K. Laszkiewicz, Warszawa 2012r. Wydanie II, Wydawnictwo Amber.   

poniedziałek, 4 czerwca 2018

"Darth Maul. Łowca z mroku" - Michael Reaves (R)

Witajcie! Tak jak w jednym z postów wspomniałem... czas odświeżyć sobie wiedzę o Maulu, uczniu Dartha Sidiousa ;) Jeśli ktoś zna go tylko z "Mrocznego Widma" to nie wie zbyt wiele o nim. Od tak, uczeń, który pokonuje Qui - Gona, robi trochę szumu i zamieszania w Radzie Jedi przez to, ale sam umiera, wypowiedziawszy tylko parę zdań w ciągu całego filmu... 

Pozycja Reaves'a uzupełnia, a może bardziej - daje podwaliny, konkretne podstawy pod portret psychologiczny Sitha. Poznajemy Maula od strony jego przeżyć, przemyśleń, schematów działań, przyglądamy się bliżej jego relacji z Sidiousem. Wreszcie możemy wniknąć w jego wnętrze, a nie tylko obserwować "z zewnątrz" na jego poczynania. Dzięki temu sylwetka Sitha jest o wiele pełniejsza, bliższa zrozumieniu. 

"Neimoidiański zdrajca wykrada holocron z informacjami o planowanej przez Federację Handlową blokadzie Naboo. Lord Sithów wysyła w pościg swego ucznia. Tylko bezwzględny Darth Maul jest w stanie odzyskać holocron. Na drodze staje mu jedna dwójka Rycerzy Jedi (i nie jest to Anakin i Obi-Wan ;) )... i potężna bestia, która potrafi ukryć się przed Mocą"

Taki opis i fabuła będąca jednym wielkim pościgiem zapewnia czytelnikowi dreszczyki emocji; książkę czyta się dobrze. Postacie w niej przedstawione: Darth Maul, Darsha Assant, Lorn Pavan to ciekawa propozycja dla fanów Star Wars, którzy chcą zobaczyć więcej niż Anakina, Luke'a, Yodę, Vadera. Ponadto, w kanonie takie "pojedyncze historie", historie jednego bohatera (Kenobi, Revan, Plagueis, Maul - w szczególności książki nt. Sithów) wychodzą zawsze bardzo dobrze. Poza poszerzeniem wiadomości na temat konkretnej postaci oferują wiele atutów, między innymi te wymienione przy recenzowaniu "Dartha Maula. Łowcy z mroku"

Ocena: 6,5 

Recenzja książki: Star Wars. Darth Maul. Łowca z mroku – Michael Reaves, tłum. K. Laszkiewicz, Warszawa 2012r. Wydanie II, Wydawnictwo Amber.