piątek, 25 maja 2018

Recenzja filmu "Han Solo. Historie"

Film jest świetny! 9/10!

Naprawdę, jak na spin - off, jak na ciężką do sfilmowania historię młodego Hana Solo wyszło wspaniale. Epizody VII i VIII według mnie wyszły słabo, Łotr 1 był dobry, ale "Solo" jest najlepszy z ekranizacji Disneya dot. Star Wars. I tak jak do Epizodu VIII miałem całą listę żali, wyrzutów, oskarżeń i rzeczy, które mi się po prostu nie podobały tak tutaj... nie wiem co napisać. Jeden moment mi nie pasował i parę scen można by lepiej dopracować, ale z racji gorącego czasu premier ich nie wymienię - recenzja bez spoilerów ;) Ogólnie to Epizody VII i VIII bije na głowę. Wreszcie kawał dobrego starwarsowania! Dobry, dorosły film. Nie taka zabaw jak VII I VIII. Tak trzymać! 

Film nie jest nudny, jak twierdzi część widzów. Według mnie jest cały czas dynamiczny- ciągle pociły mi się ręce, zwroty akcji, muzyka (#dobra) [soundtrack: https://www.youtube.com/watch?list=PLXaiRCts4b1ZgDaoLM7GPWja4AAwdq2iV&time_continue=5&v=MVfjzACrzFo], tempo fabuły idealne... Dawno się tak nie emocjonowałem na filmie w kinie! Zawiera w sobie malutką dozę przewidywalności, ale z drugiej strony jest zbudowany tak, że człowiek nie szuka przewidywalności tylko śledzi film.

Humor, który w Epizodzie VIII był dziecinnie żenujący tak tutaj jest zabawny...! Języki, które "potrafi" Han, zachowania droidów (kto oglądał ten wie ;) ) - tak to powinno wyglądać. A smaczki, nawiązania do Starego Kanonu - serce wpadało momentami w błogostan - gdy usłyszałem (jeśli dobrze pamiętam) coś o Lando i o Oseonie.... <3 I parę takich elementów fan EU wyłapie! 

Co do aktorów:

Alden Ehrenreich stanął na wysokości zadania. Troszkę widz się kłóci ze sobą i próbuje szukać Harrisona Forda, ale jak ktoś już napisał... Alden gra młodego Hana, a nie młodego Harrisona. A granie Hana wyszło mu naprawdę dobrze - portret psychologiczny poszedł w odpowiednią stronę, jest pogłębiony i dzięki temu wydarzenia Nowej Nadziei nabierają jeszcze większego i logiczniejszego sensu.

Emilia Clarke - fenomen! Miałem pewne obawy, związane z plakatem, zwiastunem, czy to nie będzie byle jaka postać. Charakter jaki twórcy filmu jej zbudowali, wątki wiążące jej dzieciństwo z teraźniejszymi wydarzeniami pewnej grupki, urok osobisty (!), który idealnie pasował do tej roli składają się na ocenę 10/10 dla Emili...! 

Chewbaccę ominę, bo co tu po aktorze - zagrał jak z Klasycznej Trylogii i pozamiatane! Woody Harreison wcielający się w rolę Tobiasa Becketta - przemytnika - właśnie tak sobie wyobrażam przemytników. Dobra gra!

Donald Glover... nie wiem czy celowo, ale za równo Alden jak i Donald zagrali postacie, które dopiero uczą się być takimi jakimi będą w Klasycznej Trylogii - ciężko zrobić to autentycznie, skoro wiesz, że będziesz taki i taki. A im się udało. Młody Lando, może ma już odruchy, tiki jak stary, ale jeszcze trochę z żółtodzioba ma, trochę na błędach się uczy i to zostało zawarte w filmie. 

Dryden Vos - pasował mi do tej roli, którą grał, aczkolwiek często pojawiający się zarzut do filmów Star Wars Disney'a - za mało innych ras. I właśnie w przypadku Vosa też to mnie trochę drażniło, że Lando, Han, Qi'ra, Beckett, Vos to ludzie, a inne rasy to tło. Ale tego tła dużo było i mam nadzieję, że ten szczegół zostanie dopracowany i podkreślony w następnych filmach. 

Lily Newmark - zaskoczenie związane z graną przez nią postacią był bardzo na plus. To było... ciekawe. Nie tyle złe czy dobre, tylko ciekawe. Dobrze gra, ale pod koniec trochę zbyt nagle gaśnie jej portret psychologiczny. 

Co tu dużo mówić - jak emocje opadną może coś jeszcze skoryguje -  nie czytajcie tylko idźcie i obejrzyjcie. Warto! Ja sam mam nadzieję wybrać się co najmniej jeszcze jeden raz na partyjkę saabaca z "Solo. Historie"!!! 



2 komentarze:

  1. Uwaga, trochę spoilerów... :P To która scena się nie udała i co można dopracować ? dzisiaj w nocy dopiero udało mi się wyrwać na "Solo..." i szczerze mówiąc, nie spodziewałam się, że film mnie wciągnie... i parę razy ocknęłam się tylko w trakcie seansu, jak emocje dosłownie wcisnęły mnie w fotel.

    Wyczuwalne są połączenia z jedynymi słusznymi Star Warsami ;) , ale oprócz tego, co juz zostało wymienione, ja dodam jeszcze inne : jak Han stoi przed Lady Proximą, to SKĄDŚ już wiedziałam, że zaraz wyciągnie tego granata (fajna analogia do Lei przed Jabbą), jak się całuje, to czekam tylko, kto mu przerwie... to są detale w odpowiednio wyważonej ilości, tak żeby powstało nienachalne wrażenie deja vu, ale pamiętając jednocześnie, że to co znajome, dopiero kiedyś będzie... (!) bardzo ciekawy zabieg.

    To rozwiązanie na końcu, kto ma władze jeszcze Szkarłatnym Świtem było trochę przymusowe "bo nie było kogo inaczej". Od początku zaczęłam się zastanawiać, kto jest wyżej i moje przypuszczenia pokryły się z prawdą, a doszłam do tego tylko na zasadzie czysto-logicznego myślenia i wiedzy spoza filmu, a nie samej jego akcji, kto to może być, to nie jest dobre dla widza. Jednak postawy bohaterów, to, że do końca poznawaliśmy ich i nie byliśmy pewni. Genijalne, o to chodziło!... wybijający się wniosek jest taki, ze widzimy jak większość bohaterów się czegoś uczy. Nie tylko Han. Qu'ira także, chociaż to nie takie oczywiste. Jej ostatni wybór jest jakby odpowiedzią na pierwszą radę, jaka zostaje do niej skierowana na początku. To nie jest już dziewczyna, która wierzy komuś i ufa lub wierzy w marzenia, sama panuje nad swoim losem. Hasła o równouprawnieniu i uwalnianiu klasy robotniczej i wolnej woli są bezcenne, poświęciłabym L3 przynajmniej jeden artykuł filozoficzny także ze względu na problem definicji osoby... Roboty w spin-offach są coraz bardziej charakterne, skoro RD-D2 nigdy nie wybił się na planie Star Warsów do kategorii przyjaciela. Dużo więcej bym chciała powiedzieć, ale pewnie trzeba się wybrać kolejny raz, zeby wszystko uporządkować. Jak dla mnie, akcja właśnie trochę zbyt dynamiczna, że wyłapać wszystkie detale.

    OdpowiedzUsuń
  2. Scena, która się nie udała? Maul, nieśmiertelnie odgrzewany kotlet... :D Wiadomo, że na czele takiej grupy musi stać jakiś boss, bo gdyby to był po prostu kolejny Dryden Vos tylko wyżej stojący, to by można tą hierarchię ciągnąć ad infinitum. A skoro "ktoś" ma miecz świetlny to ciężko, żeby komuś bez miecza świetlnego podlegał.

    Co do droidów to wątek humorystyczny jak już pisałem - naprawdę na poziomie, ale troszkę zaczyna mnie wewnętrznie wiercić i drażnić, że Star Warsy disney'owskie bez droidów nie istnieją. I wyczuwa się, że akcent położony na L3 pozwala zapomnieć o braku Jedi i Sithów w filmie - przesuwa się nacisk z Mocy na droidy, dzięki czemu Star Warsy wyróżniają się na tle innych filmów, ale nie można tego powielać w nieskończoność. O ile Jedi, Sith to klucz i motyw przewodni tego uniwersum, to droidy stanowią tylko epizodyczne odciążenie i umilenie. Czas pójść dalej.

    Akcja owszem, może być trochę zbyt dynamiczna (dlatego warto pójść drugi raz na film :P). Uważam, że największą zaletą filmu jest doskonałe oddanie nastroju, zachowań, postaw jakie dominują w świecie przemytników - oglądasz i do końca nie wiesz jak ktoś się zachowa. Akcja jest dynamiczna, walka o życie, więc nie można się zastanawiać tylko działać instynktownie, pod wpływem chwili tak jak na przykład Han Solo.

    OdpowiedzUsuń