czwartek, 7 grudnia 2017

"Czy Kodeks Jedi był dobry?" (F)

Etyczne rozważania dotyczące moralności Jedi (cz.I)

! Filozoficzny Czwartek !

Dzisiaj na blogu pierwszy artykuł z zakresu filozofii Star Wars. Filozofia stanowi główną tematykę tej stronki, stąd zapraszam do lektury! W tekście analizuję Kodeks Jedi - co oznaczał, czy mógł być przedstawiony lepiej, czy prowadził do jakichś zagrożeń. Do dyskusji oraz jako punkt wyjścia do drugiej części artykułu, która pojawi się prawdopodobnie w styczniu, przedstawię kilka cytatów z książek omawianego uniwersum. 

Nie ma emocji - jest spokój.

Co się kryje pod tym tajemniczym wyrażeniem? Emocje wiążą się z pewnego rodzaju podatnością, a więc i zależnością. Jako stan znacznego poruszenia umysłu, coś związanego z psychiką, coś co odczuwamy - emocje, zwłaszcza te, które określamy mianem silnych, mogą mieć wpływ na postępowanie, zachowanie człowieka. Kojarzą się nam jako dobre i złe, choć to nie do końca trafne spostrzeżenie. W kontekście działań, które wywołują możemy mówić, czy były dobre czy złe. Na przykład lęk może działać motywująco na człowieka, odkrywać w jego tożsamości, charakterze tereny dotąd nie odkryte. Może również prowadzić do zachowań nieracjonalnych, paniki. Wszystko zależy od tego, co dana osoba z nimi zrobi. W książce "ABC Psychologii Komunikacji" Elżbiety Sujak znajdujemy opis emocji jako manifestacji potrzeb, pragnień. W książkach z zagadnień dotyczących prawdziwej męskości, jej istoty (autorzy tacy jak John Sowers, John Eldredge) kontrola nad żądzami, nad emocjami stanowi o sile mężczyzny, jest istotnym punktem w jego rozwoju. Co więcej, emocje dzielą się na m.in. uczucia, afekty, nastroje. U Jedi "nie ma emocji - jest spokój". Czy to oznacza, że każdy Rycerz musiał być pewnego rodzaju pustynią emocjonalną - nie mógł się cieszyć, gniewać, bać - jednym słowem czy Jedi nie mógł być ludzki? Nie. W tej sentencji Kodeksu chodziło o niezależność w podejmowaniu decyzji, czystość umysłu. Jedi, który podlegał lękowi czy też nadmiernej euforii mógł podjąć decyzję brzemienną w skutki, złą. Mniejsze tego prawdopodobieństwo było, kiedy Jedi był w stanie równowagi psychicznej, wolności od emocji, niewzruszoności. Mógł kierować się rozsądkiem. Mógł odczuwać emocje, mógł działać instynktownie, ale nie pochopnie, będąc popychanym przez uczucia, nastroje.

Nie ma ignorancji - jest wiedza

To zestawienie na pierwszy rzut oka, przynajmniej dla mnie, wydawało się mocno nieintuicyjne. Wiedzy przeciwstawiłbym...niewiedzę, głupotę, może nawet emocje. Natomiast rozbierając ignorancję na części pierwsze przychodzi nam tłumaczenie, które mówi, że chodzi o zaangażowanie się w podchodzeniu do jakiejś sprawy. Jedi nie mógł lekceważyć, uznać coś za mało ważne od tak - do tego potrzebna mu była wiedza, rozeznanie w sytuacji. Wiedza łączyła się z doskonaleniem siebie, rozwojem, wynikała ze spokoju (nikt nie uczy się pośród gwałtownych wzruszeń emocji, hałasu, nieładu). Wiedza to także świadomość, poznanie - wykorzystywanie tych zdolności, którymi istoty rozumne były obdarzone. 

Nie ma namiętności (pasji) - jest pogoda ducha

Namiętność kojarzy nam się z seksualnością, ale przeciwstawienie temu pogody ducha powoduje, że musimy znaleźć inne wytłumaczenie. Namiętność to silne odczuwanie emocji, uczucie skierowane do jakiegoś zainteresowania, przywiązanie. Stąd dość prosty wniosek - Jedi nie mógł być przywiązany do nikogo ani do niczego. Dwa proste przykłady - związek Anakina Skywalkera do Padme - przywiązanie, a co za tym idzie, chęć ochrony ukochanej za wszelką cenę w dużym skrócie sprowadza wspomnianego Jedi na Ciemną Stronę. Drugi przykład - abstrakcyjny - Jedi, który miłuje się w doprowadzaniu swojego statku do perfekcji nie będzie w stanie poświęcić się dla celów misji ryzykując na przykład zniszczenie owego statku. Łączy go z nim przywiązanie, pasja, pewnego rodzaju hobby. Pogoda ducha tchnie w Jedi wolność, niezależność, lekkość, optymizm.

Nie ma chaosu - jest harmonia

Chaos, nieporządek, nieład... W każdej sferze życia Jedi nie miało być konfliktów, wojny opozycyjnych cech, prowadzacych do zdezorganizowania funkcjonowania. Miał być ład. Wszystko miało być na swoim miejscu - emocje i rozum, wolność i spokój, wiedza i siła, walka mieczem świetlnym i użytkowanie Mocy. Punktem porządkującym te rzeczy miała być medytacja, zaduma, wyciszenie.

Nie ma śmierci - jest Moc

Wreszcie dochodzimy do "clou" Kodeksu... Wreszcie jest mowa o Mocy... Śmierć w myśli filozofa Josefa Piepera, w myśli wielu z nas jest czymś granicznym, czymś na co nie mamy wpływu. "Śmierć to coś, co nas nie dotyczy, w co się nie angażujemy. Człowiek cały uczestniczy w śmierci." ("Śmierć i nieśmiertelność" - J. Pieper) Śmierć to skończoność, ograniczenie, coś negatywnego, w końcu coś, co powoduje rozpacz... Moc to było życie? Myślę, że można uznać taki wniosek. Moc to było coś wiecznego, będącego poza cielesnością istot żywych, a jednocześnie przenikającą wszystko siłą. W życiu Jedi miała być Moc nie tylko dlatego, że miał on z nią kontakt, wykorzystywał do walki. Przede wszystkim dlatego, że Moc skupiała w sobie wymienione wcześniej jakości, cechy. Dzięki "dołączeniu się" do Mocy Jedi wchodził w harmonię z całym wszechświatem, napełniał go spokój, pogoda ducha; Moc motywowała do rozwoju, wiedzy. 

Pięć sentencji Kodeksu mówi według mnie o jednej prostej zasadzie - Jedi nie mógł podlegać wpływowi z zewnątrz, wpływowi emocji, niewiedzy, namiętności, chaosu, śmierci. Musiał być ponad tym, by móc podejmować decyzje jak najbliższe dobru każdej istoty. Kodeks Jedi w takiej formie jest podobny starożytnej "ataraksji" - stanowi niewzruszoności, niezależności duchowej można powiedzieć. (cynizm, stoicyzm). Myślę, że ideał, który spełniałby w 100% Kodeks Jedi nie wprowadzałby zagrożenia w życie jednostki, lecz mógłby stanowić rzeczywistą, skuteczną pomoc. Czy do Kodeksu można wprowadzić taką sentencję jak: "Nie ma braków - jest siła", "Nie ma zła - jest dobro"? Myślę, że nie z tego powodu, że za "byciem dobrym" nie ma żadnej konkretnej treści. Życie w harmonii ze światem miało prowadzić do dobra - dobro było nie środkiem, a celem Jedi. Odpowiadając na pierwszą propozycję - Moc jest bezosobową siłą - to z niej Rycerze Jedi czerpali siły. Natomiast nie mogli czerpać wiedzy naukowej, intelektualnej - ją musieli w sobie rozwijać, dążyć do poznania wszystkich faktów danego zjawiska, sytuacji. Nie mogli liczyć, że Moc podsunie im definicję. Moc nie objawiała, była czymś do wykorzystania.

Tak wygląda krótka analiza Kodeksu Jedi. Czy był dobry? Uważam, że tak. W realiach gwiezdnowojennych, gdzie istniało coś takiego jak Moc Kodeks wskazywał Jedi dobrą drogą postępowania do doskonałości. Jednak oddajmy głos samym Jedi - myślę, że zasieją pewnego rodzaju w wątpliwość dobra wzoru życia Rycerzy Jedi.

"Romans - powiedziała sztywno Ahsoka - jest dopuszczalny. Jedi nie muszą...żyć w czystości. Tylko...unikać przywiązania." (Star Wars. Wojny Klonów - Żadnych Jeńców - Traviss - wersja z kolekcji książek Star Wars str. 59).

"Cóż, polityka. Jak pan może już zauważył, my nie jesteśmy jak inni Jedi. Pewne rzeczy, które praktykujemy, inni Jedi odrzucają jako ścieżkę prowadzącą na Ciemną Stronę. Zwykle trzymamy się na uboczu, więc kiedy się pojawiamy, możemy wywołać nieco zamieszania. (...) Poza tym pozwalamy Mistrzom mieć tylu padawanów, ilu uznają za stosowne"  - Mistrz Altis oraz Callista - członkowie odłączonej od Zakonu Jedi grupy. (Star Wars. Wojny Klonów - Żadnych Jeńców - Traviss - wersja z kolekcji książek Star Wars str. 99 - 100)

"Nie miałam matki ani ojca. Kiedy ukończyłam cztery lata, pierwszy raz dano mi do ręki broń. Nauczono mnie tłumić uczucia, a także szanować i słuchać moich mistrzów. Zachęcano, żebym obsesyjnie dążyła do doskonałości. Wiodłam życie, jakiego bym sama nie wybrała, ale nakazano mi tak żyć z powodu moich genów. W podobny sposób potraktowano także mężczyzn, którym mam wydawać rozkazy (przypis autora blogu - chodzi o klony). Obecnie jednak mam coś wspaniałego, na co sama się zdecydowałam. Nigdy nie pozwolę, żeby ktokolwiek odebrał mi dziecko, które noszę w łonie" - Jedi Etain Tur-Mukan (Star Wars. Potrójne zero - Traviss str. 350 - 351)

"Ja jestem Jedi, sir. A bycie Jedi to przeżycia w kontaktach z każdą żyjącą istotą, a nie filozofia ujmowana w abstrakcyjnych pojęciach. Nie jestem pewien, czy chciałbym być takim Jedi, jakimi chce nas widzieć Rada" - Jedi Bardan Jusik (Star Wars. Prawdziwe barwy - Traviss str.376)

Gdy weźmiemy pod uwagę te słowa Kodeks Jedi, życie Jedi i ich moralność nie będzie już tak oczywiście dobra... Zwłaszcza, że w "starym" kanonie - Luke zakładając Nowy Zakon Jedi pozwala na istnienie małżeństw... :)

Rozważania na ten temat już w styczniu. Wiele zostało jeszcze do powiedzenia... Nie przegapcie! Komentujcie! Każda perspektywa może wznieść coś konstruktywnego, nowego do tematu!

1 komentarz:

  1. Bardzo ciekawa analiza. Jako fan starego kanonu Star Wars jestem zadowolony, że do Ciebie trafiłem :)

    OdpowiedzUsuń