czwartek, 26 kwietnia 2018

"Kilikowie - Aniołowie w Star Wars?!" (F)

Dziś niezapowiedziany tekst w ramach Filozoficznego Czwartku. Dwa tygodnie temu choroba pokonała mnie i nie dałem rady napisać artykułu nt. bohaterstwa, stąd mam nadzieję, że ten prezent/niespodzianka, choć pisany "na gorąco" wyjdzie bardzo pozytywnie. Temat jest bowiem ciekawy, kontrowersyjny... Każdy, kto czytał trylogię Mrocznego Gniazda może się w tej chwili drapać po głowie i pytać - jak owady, insekty mogą być aniołami? Jak w ogóle w świecie Star Wars można mówić o aniołach, skoro tematyka religijna jest prawie obca temu uniwersum? O co tu chodzi? Cóż...zapraszam do lektury! 

Jeden z moich artykułów wcześniejszych dotyczył rasy Cefalonów - istot, które postrzegały świat czterowymiarowo. Dziś czas na Kilików. Pozwolę sobie na wstępie na małą dygresję - zajmuję się bardzo szczegółowymi zagadnieniami - z około 160 książek wydanych w Polsce pod szyldem Star Wars tylko trzy mówiły o Cefalonach i tylko kilka, (o ile również nie trzy) mówią o Kilikach. Do czego zmierzam... to jest bogactwo świata Star Wars! Nawet taki szczególik można rozważać, zastanawiać się nad nim; może nas to mocno zafrapować!

Kilikowie to rasa owadów, insektów, małych lub dużych. Istniało wiele rojów Kilików stąd nie można uogólniać cech Kilików jakoby dotyczyły one wszystkich. Podobnie jak w naszym świecie owadów tak i u Kilików występowało zjawisko określane "umysłem roju". Poszczególne osobniki choć stanowiły indywidua to miały umysł/myśli połączone z pozostałymi przedstawicielami gniazda, roju. Gdy jakiś osobnik oddalał się za bardzo od "stada" to jego połączenie z braćmi się osłabiało. Była też sytuacja odwrotna - kiedy osobnik spoza gatunku Kilików długo przebywał w gnieździe, mógł utracić część swoich własnych myśli na rzecz przyswojenia myśli roju. Byli wtedy nazywani Dwumyślnymi (pierwsza część trylogii Mrocznego Gniazda nosi nazwę "Władca Dwumyślnych"). Dialogi Dwumyślnych były bardzo ciekawe w odbiorze i lekturze. Jedna osoba zaczynała zdanie, druga mówiła środek zdania, a trzecia je kończyła...W dużym skrócie historia wojny rojów opisana w trzech książkach Mrocznego Gniazda zaczęła się, kiedy Raynar Thul (Jedi) stał się przywódcą roju Thuruht, a użytkownicy Ciemnej Strony Mocy - Lomi Plo i Welk objęli rządy nad rojem Gorog, chcąc podbić galaktykę. [Spoiler] W konflikt zostali wciągnięci Chissowie, na których terytorium pojawili się Kilikowie, a także Jedi, mający rozstrzygnąć powstały spór. Wojny rojów skończyły się gdy Luke Skywalker pokonał Lomi Plo, a Raynar Thul ponownie zaczął kontrolować swoje myśli, swoją indywidualność. Jednak podczas tych wydarzeń, a także w książce "Apokalipsa" (Przeznaczenie Jedi IX) dowiadujemy się więcej o przeszłości, celu istnienia rasy takiej jak Kilikowie. Oczywiście, mogliby istnieć bez celu, mogliby stanowić po prostu część przyrody. Jednak za tą owadzią rasą stoi coś więcej. Potrzebne jest tu wprowadzenie terminu, określającego jeszcze jedną tajemniczą rasę.

Architekci to byty istniejące w Mocy, a więc nieśmiertelne, które miały znaczący wpływ na ukształtowanie się galaktyki taką, jaką znamy pod szyldem Star Wars. Nie będę zbyt długo opisywał jaką konkretnie miała rolę ta rasa itp., ponieważ pojawi się to za tydzień w kolejnym artykule filozoficznym na moim blogu... :) Z serialu "Wojny Klonów" znamy Ojca, Córkę i Syna - przedstawicieli Architektów, Jedynych, którzy byli odpowiedzialni za równowagę Mocy. W dalekiej przeszłości zlecili oni budowę czterech ogromnych i bardzo ważnych obiektów: stacji Centerpoint, Otchłani, stacji Sinkole i układu Koreliańskiego. Miały one być zabezpieczeniem przed przybyciem Abeloth, Siewcy Chaosu, niesamowicie potężnej istoty, która niszczyła światy. (Legenda o Abeloth również pojawi się za tydzień ;) ) Abeloth pojawiała się w galaktyce co jakiś czas. Wtedy Kilikowie razem z Ojcem, Córką i Synem wypełniali swoją misję i na kolejne setki lat pozwalali wszechświatowi na brak zagrożenia ze strony Siewcy Chaosu. Tego dotyczy problematyka dzisiejszego artykułu. Kilikowie - posiadali umysł roju, posiadali kontakt z legendarnymi Architektami, budowali obiekty chroniące miliony światów przed Abeloth, nie rościli prawa do politycznych rządów. Czy można ich nazwać aniołami? 

Termin anioł, przynajmniej w naszej kulturze, ma wyraźne konotacje religijne. Anioł, posłaniec Boży, archanioł Michał, szatan, anioł stróż, duch. To przychodzi nam na myśl, gdy usłyszymy to słowo. Wyobrażamy sobie anioła jako mężczyznę/kobietę z aureolką, skrzydłami, blond włosami, o pięknym wyglądzie, potężnej posturze z długą białą szatą i bosymi nogami. Ten opis i znaczenie terminu anioł nie odpowiadają roli pełnionej przez Kilików. Podobnie rzecz ma się z uniwersum Tolkiena. O ile balrogowie dość mocno przypominają nasze wyobrażenie diabłów, szatanów, to Gandalf czy Saruman nie przypominają aniołów... choć mieli naturę anielską. Majarowie, bo takiej byli rasy (w dużym uproszczeniu), odpowiadają nam znanym aniołom. Pozory mylą, często w naszym życiu tu na Ziemi, ktoś "zwyczajny" jest dla nas "aniołem". Czy rzecz ma się podobnie z Kilkami? Myślę, że nie. Bardziej przypominają tolkienowskich Majarów. Czemu?

Majarowie byli posłani do Śródziemia, aby wspomóc mieszkające tam ludy w walce ze złem, z Sauronem. Saruman nie wypełnił swojej misji, bo sam dał się sprowadzić na stronę zła. Podobnie i w historii Kilików znajdujemy epizody, gdzie działali na ogólną szkodę galaktyki (np. podczas wojny rojów). Można tu wskazać na fakt, że szatan w myśli katolickiej jest upadłym aniołem. Potwierdzałoby to tezę, że aniołowie mogą nie wypełnić albo wypełnić w zły sposób misję im powierzoną. Jednak w religii bardziej utożsamiamy (i myślę, że prawidłowo) upadek aniołów z rzeczą raz dokonaną i później niezmienną. Raz wybierając zło anioł stawał się zły, raz wybierając dobro anioł stawał się na zawsze dobry. A w kontekście Majarów i Kilików mówimy o procesie, o pewnej historii, życiu, podczas którego można popełnić błąd, można pójść złą drogą i z niej zejść z powrotem na dobrą. Ponadto, myślę, że nie taki cel przyświecał Denningowi - nie miał zamiaru powołać do istnienia rasę anielską w uniwersum Star Wars. 

Jednak jeśli będziemy traktować Kilików bardziej jako posłańców to istnieje duża szansa, że wybronimy takie stanowisko. Tak jak mówiłem - dostali polecenie od istot nadprzyrodzonych, nie od zwykłych śmiertelników, budowy ważnych dla losów galaktyki obiektów. Wykonywali swoją misję i dalej "prowadzili swój ogródek przydomowy". Żadna inna rasa nie miała tak bliskiego kontaktu z Architektami i tak obiektywnie ważnego zadania do wykonania w skali galaktycznej. Tak jak o Jedi, Sith można mówić jako o Wybrańcach. W kontekście użytkowników Mocy pojawia się problem przeznaczenia, a w przypadku Kilików mówimy o posłannictwie, misji do wykonania. 

Myślę, że tyle powinno starczyć do rozpoczęcia rozważań na temat kolejnej, tak ciekawej rasy Kilików. To tylko jedna strona medalu. Zestawienie Kilików z Cefalonami na gruncie epistemologii, poznawania świata - umysł roju versus czterowymiarowe postrzeganie świata - to zakrawa na arcyciekawą debatę filozoficzną Star Wars. Może przyjdzie kiedyś na to czas. Dziś chciałem zaznaczyć kontrowersyjno-ciekawo-pożyteczny poznawczo problem Kilików i ich nieznanej roli w Galaktyce Gwiezdnych Wojen. Co Wy na to? Komentarze! ;)  

Tekst w oparciu o książki: Trylogia Mrocznego Gniazda: Władca Dwumyślnych, Niewidzialna Królowa, Wojna Rojów (Troy Denning) oraz  Przeznaczenie Jedi IX: Apokalipsa Troy Denning) 


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz